Śledź nas na:



Do jakiego stopnia, oraz jakie elementy teorii ewolucji może zaakceptować zwolennik kreacjonizmu? (na podstawie artykułu „Kościół wobec ewolucji", stanowiska Rady Naukowej Konferencji Episkopatu Polski)

„Oto są dzieje początków po stworzeniu nieba i ziemi. Gdy Pan Bóg uczynił ziemię i niebo, nie było jeszcze żadnego krzewu polnego na ziemi, ani żadna trawa polna jeszcze nie wzeszła (...) wtedy Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą" (Rdz 2,4-8).

 Pod tak oto mniej więcej przedstawioną wizją tworzenia świata i tego, co na nim żyjące podpisałaby się doktryna kreacjonizmu. W encyklopedycznym wyjaśnieniu, kreacjonizm to właśnie teoria powstania świata, utrzymująca, że materię i wszelkie inne formy życia, stworzył z niczego transcendentny Bóg. Trzeba jednak dodać, że skrajny kreacjonizm zaszywa się tylko i wyłącznie w biblijny opis stworzenia świata, nie dopuszczając na żyjące byty żadnych przeobrażeń, czy to pod względem liczby gatunku, czy to pod względem indywidualistycznego rozwoju. Ewolucjonizm, który również zmierza do wyjaśnienia przyczyn powstania i rozwoju życia na ziemi, w swej radykalnej, sztywnej formie, z kolei do dzieła stworzenia nie potrzebuje Boga Stwórcy, tłumacząc wszelkie istnienie, na przykład przez przygodność, którą rządzić będą „ślepe siły natury". Nas interesuje teoria ewolucji, której podwaliny stworzył angielski przyrodnik i geolog- Karol Darwin.

Próbując pogodzić kreacjonistę, choć po części z teorią ewolucji, trzeba nam zaznaczyć, że zarówno pierwszą, jak i drugą postawę pozbawiamy swoistej skrajności. W przeciwnym razie, owa próba już na starcie będzie niemożliwa.

Zwolennik kreacjonizmu w stworzeniu widzi dzieło Boga, ale także interesująca nas ewolucja wcale nie idzie w zaparte, ze jest inaczej. Mając charakter naukowy, u początku rzeczywistości dopatruje się właśnie „rozumnego planu", bo gdyby wszystko co jest było mimochodem, teoria sama z siebie nie mogłaby istnieć, gdyż nie miałaby co badać. Wielu badaczy natury kierowało się wiarą w stworzenie świata, obierając to jako punkt wyjścia do swych dociekań.

Kreacjonizm, który nie jest ideologią, nie zamyka się na to, co przynosi ciągłe działanie naukowego ducha ewolucji, a gdyby i tego było mało, nolens volens wraz z nią szuka odpowiedzi na te same pytania, bogacąc się przy tym wiedzą o wszechświecie i człowieku, która nie rzadko płynie, co najmniej nie z własnych osiągnięć.

Nie przypisując ewolucjonizmowi tytułu nauki o charakterze pewnym, nie można mu jednocześnie zaprzeczyć zdobytych interpretacji naukowych. Mimo jednak takowych posiadanych, istnieją jeszcze inne, które pod charakter naukowy nie podpadają, a które jednak w swych osiągnięciach cenzusu naukowego dosięgają. Stąd Jan Paweł II twierdzi, że „w rzeczywistości należy mówić nie tyle o teorii, ile raczej o teoriach ewolucji". To wszystko dlatego, że owe osiągnięcia, które zdobywają interpretację naukową, są jakby z innej półki, a którymi powinna zająć się filozofia, albo idąc jeszcze dalej- teologia. W związku z tym, kreacjonista może jak najbardziej domagać się od ewolucjonisty wyjaśnień tego, jak poszukiwania odnośnie ewolucji, mają się do jego wiary.

W myśl tej wiary, Bóg po stworzeniu świata nie zostawił go samemu sobie, lecz wciąż jest o niego zatroskany. Podtrzymując go w istnieniu, sam prowadzi go do należytego celu, pozwalając mu się rozwijać. Ewolucja tymczasem to właśnie rozwój świata organicznego. Nawet moment uzyskania przez człowieka sfery duchowej, której nie obejmuje ewolucja, nie przeciwstawia się „owej ciągłości fizycznej", na której ewolucja bazuje, a to dlatego, że „należą one do sfery i refleksji filozoficznej".

Kiedy w okresie V-VII wieku, Kościół troszczył się o całość europejskiej cywilizacji i chciano możliwie bezkonfliktowo przejść od Zachodniego Cesarstwa Rzymskiego do chrześcijańskiej Europy, najwybitniejsi teoretycy pierwszych wieków chrześcijaństwa, podejmowali zagadnienia korzystania lub niekorzystania z kultury greckiej dla sprawy wiary. Dzisiaj Kościół przekazuje nam, że „dla chrześcijan ewolucja pozostaje w harmonii z wielkim planem Boga". Chodzi o to, by czerpać wartości niezaprzeczalne, te które nie są ani złe, ani grzeszne, bo także i dzisiaj w interesie Kościoła leży, by chrześcijanie umieli korzystać ze wszystkiego co wartościowe.

 



Zobacz także