Śledź nas na:



Spojrzenie na własną chorobę w świetle wiary

II. Kryzys sensu życia w doświadczeniu choroby

Człowiek chory jest najczęściej skazany na pewną bezczynność. Z tego powodu może on doświadczać swą nieużyteczność. Czuje się niepotrzebny i z czasem zaczyna przeżywać osamotnienie. Stan niemocy czyni go coraz bardziej zależnym od innych, od jego otoczenia, które też może różnie reagować. Zaczyna się martwić, aby się nie stać zbyt uciążliwym ciężarem dla innych. Zaskoczony nagłą chorobą nie potrafi też jej znosić ze spokojem. Niekiedy dochodzi u niego do wewnętrznego buntu, a nawet „wadzenia się z Bogiem". Przeżywa chwile depresji, załamania i rezygnacji. Odzywa się w nim pragnienie pełnego, zdrowego i normalnego życia. Budzi się też chęć dokonania czegoś jeszcze w swoim życiu. Doświadcza boleśnie swą ograniczoność i niemoc. Oczekuje życzliwej pomocy od ludzi i od Pana Boga. W doświadczeniu choroby może się ujawnić kryzys sensu życia, a tym samym kryzys sensu tego bolesnego doświadczenia.

Chorzy na początku zamykają się w sobie, ale po pewnym okresie, jeśli doświadczają życzliwości bezinteresownej otoczenia, mają zwykle wielkie zapotrzebowanie na bardzo osobiste rozmowy. Dobrze jest, jeśli w pobliżu chorego znajdzie się zaufany człowiek, który potrafi nie tylko cierpliwie go wysłuchać, ale równie pobudzić go do głębszej refleksji nad sensem cierpienia. Nie jest łatwo choremu odkryć głębszy sens i duchową wartość tego stanu, który doświadcza. Służyć temu powinien nie tylko mądry rozmówca, ale także dobra lektura, audycja radiowa, osobista refleksja a przede wszystkim modlitwa. Bardzo jednak destruktywnie i niekorzystnie oddziałuje na chorego nieustanne narzekanie i ciągłe opowiadanie historii swej choroby.

Choroba przeżywana w duchu chrześcijańskim może być odczytana i przyjęta jako „czas swoistego nawiedzenia Boga", a zarazem jako wezwanie do przemiany i ulepszenia swego życia.

Chory powinien się głęboko zastanowić nad tym pytaniem: co chce mu Bóg powiedzieć przez to zaskakujące go cierpienie, przez tę chorobę? Czasem choroba staje się okazją do opamiętania się. Innym razem jest przedziwnym „dłutem" w ręku Boga do kształtowania naszej dojrzałości duchowej.

Chory winien być przekonany, że jego stan zdrowia może być czasem Bożej łaski, czasem duchowych refleksji, prowadzącym do wewnętrznej przemiany życiowej i szczególnego zbliżenia się do Boga.

 

III. Choroba jako bolesne doświadczenie i próba życiowa

Każda choroba, która dotyka człowieka, jest przede wszystkim dla niego życiową próbą, szczególnym utrapieniem i bolesnym doświadczeniem. Odkrytą w sobie chorobę przeżywa się najpierw jako nieszczęście, które wnosi w nasze życie wiele ograniczeń, dolegliwości, kłopotów i pokrzyżowania życiowych planów. Dlatego nie należy dziwić się temu, że pierwszą i spontaniczną reakcją na wiadomość o wykryciu choroby zwłaszcza trwałej najczęściej jest zniechęcenie i bunt.

Trudno jest na początku pogodzić się człowiekowi ze stanem kłopotliwej sytuacji chorobowej. Czasem człowiek nie chce jakby bronić się przed nią: „To nie może być prawdą". Liczy on wtedy na pomyślniejszą diagnozę i lepsze wyniki badań specjalistycznych. A gdy się one potwierdzają, to chory buntuje się, staje się zamyślony i smutny.

Mogą się rodzić w chorym pretensje do samego Pana Boga, dlaczego dopuścił na niego taki stan. Człowiek taki zwykle pyta: Dlaczego ja, a nie kto inny? Potęguje się w nim złość, gniew, targowanie się z Panem Bogiem, rodzi się depresja.

Taki człowiek wpada jakby w zamknięte koło, bo bunt i pretensje niczego nie rozwiązują, ale raczej tylko wpływają niekorzystnie na stan zdrowia i cały proces leczenia.

Każdy rodzaj choroby jest dla człowieka wielką próbą. Dotyka bowiem sensu ludzkiego życia i ludzkiego cierpienia.

 



Zobacz także